Sprawozdania CC09/ZTG
 

autor: Fanotherpg, Popcorn, Random, Francois Lionet


   Tak więc jako organizator tegorocznego Click Convention 2009, vice organizator Zjazdu Twórców Gier, czuję się zobowiązany do spisania swojego sprawozdania z obydwu imprez. Niestety ich poziom był diametralnie różny i dla osób, które uczestniczyły w obu było to odczuwalne. Jednak nie ma co tego porównywać, gdyż obie były 'organizowane' (nie)stety przez dwie różne osoby. 'Organizowane' bo to pikor załatwił, i hotel, i salę, i w ogóle umożliwił odbycie się obu zjazdów. A ja? Cóż odpowiadałem za promocję, załatwienie pamiątek i nagród, a także dbanie o uczestników i jako tłumacz. Nie zmienia to faktu, że również powinienem podziękować Mr Knife'owi za obsługę kamery i Bedziowi za jego opiekuńczą pomoc na ZTG, bez was te imprezy w ogóle by się nie udały!

   Let's start Click Party!:

   Więc Click Convention oficjalnie miał się zacząć 25 lipca, zgłosiło się na niego zaledwie 8 osób z ponad 30 chętnych. Niestety z przyczyn losowych, jak śmierć bliskich członków rodziny, śluby, czy też po prostu brak finansów ze względu na kryzys spowodowały, że tylko tyle mogło się stawić. Zawiodło to nieco Francoisa Lioneta (naszego Pana i Władcę aka Współtwórca wszystkich klików i współzałożyciel Clickteamu), który liczył że wszyscy chętni się zjawią. No ale oficjale, oficjalami ale nie taka była prawda. Praktycznie we Warszawie musiałem być 23, gdyż w okolicach 22 miał się zjawić Popcorn. Niestety tego dnia rozpętała się burza - okres tych, żajebistych wichur, które poblokowały dziesiątki tras przez co nasi towarzysze na ZTG nie mogli dotrzeć na czas - przez co został odesłany do Krakowa i na miejscu był dopiero koło godziny 2 w nocy... Jednak co by było tego na złe Pikor wpadł na taki genialny plan aby stawić się wcześniej (po 20) na lotnisku i ten cały czas tam spędziliśmy. Tak więc, jedynym plusem oprócz zarwanej nocki jest to, że teraz doskonale orientuje się na Okęciu. Co więcej przez to zmęczenie nie mogliśmy się poznać i dopiero po jakichś 5 minutach stania naprzeciwko siebie się poznaliśmy. Cóż jak to stwierdziłem "Next time I will take microwave to detect that guy" i w sumie chyba tak zrobię.

   No ale cóż, to był dopiero pierwszy dzień, a dalej wcale nie było lepiej. Od rana pojechaliśmy do budynku CMPPP, gdzie miała się odbyć oficjalna część CC09 jak i ZTG, więc sprawdzaliśmy i konfigurowaliśmy sprzęt - tutaj należą się podziękowania dla Venoma, Williama Clementa, BrandonC oraz MadeByNewt za pomoc w ogarnięciu Stickama! Potem około godziny 14 mieliśmy odebrać naszego mafiozę. Jednak Don Sotto zagubił się nam na Warszawie Centralnej i musieliśmy przebyć parę kilometrów aby do niego dotrzeć, a mówiłem cholera nie ruszać się z miejsc... Natomiast wieczorem mieliśmy odebrać dwóch pozostałych gości Randoma i Francoisa. To też wcale nam nie pomogło. Dlaczego? Random miał lecieć z Holandii, a leciał przez Pragę więc samolot był inaczej oznaczony i foch, docieramy komunikat, że z holandii ostatni samolot był godzinę wcześniej! A my WTF? To szukamy, dzwonimy, niemiecka komórka włącza skrzynkę pocztową, holenderska nie odpowiada, jednak nareszcie jest kontakt, informacja i idziemy. Na miejscu stoimy i ludzie wychodzą, jedni, drudzy a my w sumie z Popcornem się zastanawiamy czy nie byłoby lepiej załatwić sobie tabliczkę z wyrażeniem Random(?) - no co w końcu nie wiedzieliśmy ilu pasażerów było XD Co więcej gdy Francois miał przylecieć jego lot został przemianowany na terminal 2 (gdzie go oczekiwaliśmy), a miał się stawić na terminalu 1 (planowo i praktycznie tam polazł). Tak więc my czekaliśmy, on czekał, aż się zdzwoniliśmy i go odebraliśmy (co śmieszniejsze piętro nad nim siedzieli w kafejce Random, Popcorn i Don Sotto, ale OK)...

   W hotelu też było kilka problemów, ale wszystko ogarnęliśmy. Ludzie zaczęli się poznawać, pokazywać swoje i nie swoje projekty, silniki, gry. I w ogóle tak jakoś rodzinnie było. Na wieczór zdecydowaliśmy się jechać na Stare Miasto, które miało naprawdę niesamowity klimat. Nasze rozmowy czy to w pizzeri, na spacerze czy pod parasolami na rynku na pewno nie zostaną przez nas zapomniane. W sobotę natomiast do wczesnego popołudnia dzień poświęciliśmy na zakupy, jak to nasi goście stwierdzili "In Warsaw everything is so cheap", zczajcie, że w Norwegii po przeliczeniu jeden głupi Hamburger z MC kosztuje ponad 40 zł! Co więcej ciągle trafialiśmy na różne przeceny nawet do 50 czy 70 %, więc dziwić im się? Po zakupach poszliśmy na dworzec odebrać Knife'a i draq, jednak ze względu na ich opóźnienie pikor zabrał gości do pijalni czekolady, skąd musiałem lecieć po knife'a bo draq miał być jakąś godzinę po nim. Potem zwiedziliśmy Empik, sklep z futrem (Random szukał płaszcza), i poszliśmy wszyscy po draqa. Na całe szczęście szybko go schwytaliśmy i wyruszyliśmy wszyscy do hotelu. Tam też zdecydowali się nowi członkowie naszej imprezki zostać (czego będą za pewne żałować do końca życia) a my ruszyliśmy zwiedzać Warszawę. Na obiad poszliśmy do baru mlecznego, potem amerykańskiej księgarni, gdzie Popcorn wypatrzył pałac w Wilanowie i tam też się udaliśmy pieszo.

   Niestety na miejscu okazało się, że światowa akceleracja sprzętowa nie ogarnia tylu klikowców w jednym miejscu i ani animacje kaczek nie chciały się odgrywać, a rendery pawi były tak skomplikowane, że tylko 1 na raz mógł być wyświetlany i co więcej na przemian płcią (raz samiec, raz samica), tam też zrobiliśmy sobie fotkę grupową. I odpoczęliśmy od tego całego miejskiego zgiełku. Wieczorem natomiast poszliśmy na kolację w hotelu, gdzie również odbyły się ciekawe dyskusje - chociażby na temat sprzedaży gier retro. I tak oto nadszedł ostatni i zarazem główny dzień Click Convention 2009 - niedziela.

   Był to punkt kulminacyjny, gdyż to właśnie tego dnia miały się odbyć wszystkie prezentacje. Co więcej po raz pierwszy w historii cała impreza miała być udostępniona na żywo w Internecie (tzw. Live Streaming), dzięki czemu dołączyło się do nas prawie 150 osób z całego świata (od Australii po Amerykę!) w czasie prezentacji, a także około 50 w trakcie wywiadów z Francoisem. Nie będę się rozpisywał na temat prelekcji, gdyż wszystkie macie dostępne już teraz i to w jakości HD na kanale YouTube Fabryki Gier! Tak więc nic tylko oglądać. Chciałbym jedynie zaznaczyć, że wywiad dla Klikcasta będzie udostępniony dopiero w październiku, a Klikdiscu grudniu. Mimo, że już są na serwerze, ale umowa na czasową wyłączność to umowa. Co więcej po wszystkich tych wywiadach przyszła również pora na wywiad wyłącznie dla uczestników ZTG i streamingu, gdzie padały pytania odnośnie innych edytorów itd. lecz ten materiał nie został nagrany specjalnie - niech Ci, którzy poświęcili swój czas też coś mieli, nie?

   Co więcej między prelekcjami a wywiadem była krótka półtorej godzinna przerwa podczas której poszliśmy do restauracji zjeść typowo polskie jedzenie (oscypki, bigos i inne klasyki). A po powrocie z prelekcji nastąpiły ciekawe prezentacje projektów gier z studiów Randoma, ciekawe efekty graficzne Popcorna (potraficie przekonać 1 obiekt aktywny by falował bez modyfikacji jego animacji?) czy wykorzystania filmów i modeli 3D (to się draq i scyzor postarali). Ja z nudów zaproponowałem by obejrzeć kilka kontrowersyjnych gier klikowych (Muslim Massacre, I'm OK, Scientology PWNED). Na koniec wpadł do nas Max z swoją siostrą i razem również spędziliśmy miło czas, dzięki czemu mogliśmy utrwalić sobie kilka powiedzonek, tak wiem Don - No Fan, no fun ale przejdźmy do komentarzy samych uczestników OK?

   Popcorn:

   Właśnie wróciłem do domu i był to wspaniały weekend! Warszawa jest niesamowitym miastem! Trochę szkoda, że było tylko kilku uczestników, ale ci którzy byli wydawali się spędzać dobrze ten czas :)

   Miło było móc być razem z tymi wszystkimi osobami przez cały czas. Czułem się jak w prawdziwym 'Click Teamie' :D

   Podziękowania dla pikora za organizację i Fana za pomoc wszystkim, I oczekuję już kolejnego zjazdu!

   Random:

   Z powrotem w domu i musze powiedzieć, że jest to jeden z najbardziej wartych zapamiętania zjazdów!

   Wszystko, i mam na myśli wszystko było wzięte pod uwagę i ani razu nie byłem obciążany koniecznością zapłaty za hotel ;)

   Popcorn powiedział mi, że zapłacił około 80 EUR za jego lot, więc jeśli zabukujecie sobie dość wcześnie, jestem pewien że możecie przeżyć cały zjazd w kwocie niższej niż 200 EUR.

   Warszawa jest pięknym miastem i spodobały mnie się nasze wycieczki po niej. Restauracje zapewniają wspaniałe jedzenie (poniżej 15euro za cały posilek!). Właściwie wszystko było tanie. Moja rada dla kogokolwiek, kto zamierza w przyszłości wyruszyć na Warszawski zjazd: przybądźcie dzień wcześniej i nie zabierajcie zbędnych ciuchów. Zaopatrzycie się w nie tam na miejscu!

   Hotel był bardzo miły. Jednak używaliśmy jako hostelu (3 osoby na pokój). Z pewnością nie był to 1 gwiazdkowiec. Mieliśmy śniadanie, były natryski w pokojach i wszystko było czyste.

   Był to bardzo osobisty zjazd - mieliśmy mnóstwo czasu aby rozmawiać i urywać się razem z innymi uczestnikami, naszymi gospodarzami oraz oczywiście Francoisem. Mogło być kilku więcej uczestników - i pieniądze naprawdę nie są tutaj wymówką. Oh i powinna być jeszcze przerwa w pierwszej części prezentacji. Zauważyłem, że uwaga ludzi spadła na chwilę i ja sam musiałem iść do łazienki.

   Fano i pikor naprawdę wykonali wspaniałą robotę z tym zjazdem i mam nadzieję, że następnym razem więcej osób weźmie udział.

   Francois:

   To prawda był to mały ale przyjemny zjazd. Mieliśmy dużo zwiedzania Warszawy w sobotę i jest to naprawdę przyjemne miasto. I tanie : mieliśmy pełen obiad o 2 za 3 euro (główne danie i Sprite)!!! I był dobry.

   Zjazd sam w sobie odbył się dość sprawnie i bardzo dobrze, że był nadawany poprzez Internet. Mieliśmy dużo widzów. Część pytań/odpowiedzi była całkiem zabawna i dostarczyła wielu informacji.

   Dziękuję bardzo Pikor i Fano za organizację i tak dobrą opiekę nad nami!

   Tak więc całe CC09 stało na bardzo wysokim poziomie merytorycznym, ideologicznym i kulturalnym. Wszyscy odnosili się do siebie z szacunkiem, szczerą uprzejmością, z chęcią dzielili się swoją wiedzą, pomysłami, pokazywali projekty, proponowali rozwiązania, po prostu byli jednym zespołem.

   CC po polsku?:

   Niestety nie udało się tego samego osiągnąć na polskim Zjeździe. Co więcej od razu po odstawieniu Francoisa na lotnisko musiałem jechać na dworzec (co miał wykonywać pikor, tak dla uwagi) i odbierać stamtąd ludzi. I w praktyce robiłem to sam przez cały dzień, nie pikor nie zajmował się gośćmi hotelowymi, lecz zajął się wpierw Popcornem i Randomem, którzy chcieli sami porobić zakupy (-_-), a następnie odstawiał fina do siebie na działkę. Tak więc nie znając warszawy ani nic zostałem sam na polu bitwy i musiałem ogarniać wszystko i wszystkich, po części na ślepo. Całe szczęście, że wszyscy mieli do mnie numer telefonu to jakoś dało się zlokalizować ludzi. Ale i tak było ciężko, dopiero pod koniec pikor dołączył do mnie, dzięki czemu odebraliśmy jakoś drc. Tak więc nie było łatwo już od samego początku ale daliśmy radę.

   Ogólnie to co mnie zabolało nieco od samego początku to podejście uczestników do Zjazdu. Podeszli oni do niego jak do towarzyskiego spotkania, gdzie twórczość i gry były nic nie znaczące, gdzie nie powinno być prelekcji (o których wiedzieli i niektórzy je prowadzili) lecz ciągłe zabawy. Szkoda tylko, że nie wzięli poprawki na fakt, że był to właśnie Zjazd, forma oficjalna, konkretne przedsięwzięcie, którym zainteresowały się zarówno firmy z branży gier jak i również media. Szkoda tylko, że główny organizator nie dopilnował wszystkiego i część zainteresowanych stron się w ostatniej chwili zainteresowało, ah ten profesjonalizm.

   Jednak co się dziwić skoro jak to sam główny organizator dosłownie olał wszystko. Już w czasie CC09 zasypiał na prelekcje bo wolał nocować u swojej 'dziewczyny' to samo tyczy się ZTG. Od kiedy to kobieta jest ważniejsza od danego słowa i zobowiązań? Poza tym co to za organizator, który opuszcza miejsce Zjazdu skoro na jego terenie są osoby niepełnoletnie, za które to on jest odpowiedzialny? Odpuścił kilka kluczowych punktów programu jak wspólne zwiedzanie Warszawy, a zamiast tego wolał chociażby pienić się w jacuzzi i robić taki burdel, że aż ochrona zeszła. Co więcej na ZTG ochrona interweniowała codziennie, na CC09 ani razu mimo takiego samego czasu trwania obu imprez, a to o czymś świadczy. Chciałbym jedynie przypomnieć, że wielu uczestników było po raz pierwszy w Warszawie, w ogóle jej nie ogarniało a pikor wyszedł z założenia cytuje " odpuściłem wspólne zwiedzanie Warszawy, gdybym chciał, to bym was jak szkolną wycieczkę po city oprowadził.. ale uznałem, że jesteście na tyle dorośli, samodzielni, że sami możecie zagospodarować wolny czas... i było spooX", jedna kwestia ciśnie się na język WTF?

   Również podejście niektórych osób do prelekcji było nie na miejscu. Np. Lamberski przez większość czasu pogrywał na lapku, zamieniając się czasem z Stankolem, który pixelartował. Inny zamiast słuchać, woleli siedzieć i nawijać co za pewne zostało zanotowane na kamerze bo naprawdę jest ona bardzo czuła. Co więcej Stankol również doprowadzał wszystkich uczestników do szewskiej pasji. Przykład? Popychanie/skubanie Bedzia pijącego wrzątek, przeszkadzanie w prowadzeniu porządków, zabieranie rzeczy innych uczestników jak chociażby bryloczki Clickteamu, ciągłe obnoszenie się i szpanowanie. Ja rozumiem, że takie zachowanie może i jest tolerowane u niego w okolicy, ale bez przesady. Co więcej był to jeden z powodów dlaczego Bedziu pojechał, po co miały mu puścić nerwy tak by zrobić komuś krzywdę i robić sobie i organizatorom problemy? Był mądrzejszy to się wycofał bo skoro tłumaczenie od roku (w zeszłym było to samo) nic nie daje... Co więcej 'żart' z jego zostawieniem gdzieś w mieście, też był totalnie niesmaczny i nie na miejscu.

   Szkoda też, że podejście głównego organizatora do oficjalnego zjazdu tylko pierwszego dnia, gdy występował w telewizji (w tle bo w tle ale był), było poważne a dalej jakie... Cóż pozwolę sobie znów zacytować w kilku fragmentach i komentować: "Uważam, że zjazd wcale nie musi mieć oficjalnego charakteru.. prelekcje moim zdaniem są zbędne..." - Zjazd to oficjalna forma, a spotkanie takie jakie mieliśmy w Krakowie może być do zdaniem pikora "ciekawsze jest wspólne wzajemne pokazywanie sobie swoich projekcików na laptopach.". Również to wręcz dziecinne podejście do organizacji imprezy jest rozwalające "Jesteśmy zbyt małym środowiskiem, by nadawać zjazdowi kształt / pozę i tak naprawdę nikt na nas nie patrzy i możemy robić co się nam żywnie podoba... na świecie jest pełno zjazdów... wszelkiego rodzaju zbiórki miłośników jakichś portali jak dewiant, fotka, nasz klasa czy cokolwiek..." po pierwsze porównanie środowisk twórców gier do fotki czy naszej klasy jest no ku*wa nie na miejscu. Do devianta to jeszcze, w końcu serwis dla artystów, ale też to co się z nim dzieje jest czasem tragiczne. Jednak skreślanie całej imprezy przez własne widzi mi się, a wcześniej twierdzenie na zjeździe, że planuje założyć własną firmę właśnie w tym 'niewielkim środowisku' jest cholernie paradoksalne.

   No, ale cóż jakie podejście miała organizacja tak wypalił zjazd. Początkowo było ono poważne, więc udało się pikorowi załatwić na szybcika hotel Prestige Classe, zamiast akademika, który nas wyrolował (dzięki dziewczięta!), co więcej informacja w telewizji itd. też była całkiem miłym zaskoczeniem. Również załatwienie tak dobrej sali z całym rynsztunkiem również było bardzo miłym gestem. Tylko szkoda, że nie uciągnął tego do końca co było widać chociażby podczas jednego dnia prelekcji, jak reagował na kogoś, kto chce mu coś po ludzku i kulturalnie wytłumaczyć.

   Z tego też względu praktycznie cała impreza odbywała się głównie w hotelu. Chciałbym w tym miejscu przeprosić Kuraka i Mefista, że nie udało się ogarnąć tych sesji w Klanarchię, ale pikora nigdy nie było pod ręką gdy był potrzebny. A ja za dużo czasu spędzałem piętro wyżej... Ahh za rok będzie lepiej obiecuje. Co więcej porobiły się na ZTG niejako grupki. 501 z 503 cały czas balowały 505 to był pokój growy, skąd ludzie praktycznie nie wychodzili. W 507 nasi słitaśni kochanie McO i Stankol mieli swój świat, przynajmniej drc z nimi będący miał święty spokój, a w 509 ciągle było praco-granie - a to się w japońca grało, a to filmy konwertowało, czy tworzyło Fanarta i Stocznię. A moja 409 była pokojem na uboczu dla nas do sesji... Ale nie wyszło. Jednak muszę przyznać, że mimo tego podziału na grupki, wszyscy się integrowali i nie było problemu z chodzeniem z pokoju do pokoju, wspólnym przebywaniem, piciem (FAN-ta!) czy po prostu gadaniem i żartowaniem.

   Prelekcje natomiast uważam, za niezwykle udane. OK Bedziu i MAX posiali swoje USB, na których były ich prezentacje. Co więcej podczas CC09 draq i Knife zgubili plecak z kasą i plytami prezentacji i kopiami KOG-a! co totalnie nas dobiło. Z tego też względu były małe rotacje w planie, ale ogólnie daliśmy radę. Bardzo interesujące były prezentacje AdAction odnośnie reklamy w grach i jej możliwości - ciekawe jak to przełożyć na amatorskie realia. Również prezentacje draq i Mr Knife'a odnośnie Mario Wars i Niezatytułowanego RPG-a, a także Don Sotto odnośnie Stoczni były niezwykle wciągające. Co prawda nawet mi puszczały nerwy ze śmiechu za co draq chciał mnie zamordować i sorry - no co sam nie jestem bez winy, nie?

   Najboleśniejsze jednak było z tego wszystkiego podejście innych scen do zjazdu. Nie ukrywam, ostatecznie mieli wiele racji co do kiepskiej organizacji itd. choć podejście niektórych osób nieco mnie zabolało. Nie zmienia to faktu, że liczę iż za rok impreza będzie jeszcze większa, że więcej osób z scen RPG Makera i Game Makera się dołączy do ZTG, a co ważniejsze może nawet niektórzy programiści. Przyszłoroczny zjazd jest już mniej więcej planowany i jedyne co mogę zdradzić, że albo odbędzie się w centrum albo na północy Polski. Swoją drogą fajnie by było gdyby obecnie trwająca III Globalna Wojna oraz wypuszczenie Ślimaczka poza PSK zachęciło nasze społeczności do większej współpracy by nie było aż tylu problemów i wpadek jak w tym roku.

   Cały zjazd mimo wszystko zaliczam na plus. Dzięki niemu mogłem po raz kolejny spotkać się z starymi znajomymi z Krakowa (czy to z zeszłorocznego Pierwszego Zjazdu PSK, czy też Spotkań Krakowskich), a także poznać w realu i spędził miło czas z osobami, które znam od lat z sieci. A w końcu o to też chodzi na zjeździe by oprócz części oficjalnej na której odbywają się prelekcje i dyskusje (których nomen omen nie było) poznawać się i wspólnie spędzać czas. Szkoda, że ZTG wyszedł jak wyszedł, i niech każdy czytelnik który zrazi się do naszej sceny po przeczytaniu tego tekstu mi wybaczy, ale jako wiceorganizator zjazdu, przykładałem większą uwagę do takich 'pierdół'. A i taka ironiczna uwaga na stosach palimy jedynie userów Constructa ;)

   Who is who tak na prawdę aka 'Why so serious?'":

   Francois Lionet jak to określaliśmy podczas CC09 Nasz Pan i Władcza, dla niektórych bożyszcze, a w realu zawsze wesoły, radosny i pełny energii czterdziestolatek! Naprawdę niesamowity człowiek. Z chęcią wybrał się na CC09 mimo wiedzy, że może nie wypalić, ale do końca miał nadzieję, że wszyscy chętni przybędą. Naprawdę warto poznać go osobiście i cieszę, że to ktoś taki tworzy Kliki!

   Popcorn jest niezwykle cichym i spokojnym klikowcem z Norwegii. Jednak to co wyczynia w klikach to totalny chaos i masakra. Jego graficzne pokazówki korzystające jedynie z obiektów aktywnych i kodu klikowego. Co ciekawe wiele jego gier nie wyszło publicznie, bo wg niego są za słabe, a zgadnijcie w co graliśmy cały czas oprócz Spelunky'ego?

   Random to wysoki, szczupły, długowłosy metal z Niemiec z bardzo ciekawymi poglądami. Nie zmienia to jednak faktu, że również jest umiejętności są bardzo wysokie, a jego projekty gier z studiów przykuły naszą uwagę na dość długi czas. Również bardzo przyjazny i towarzyski człowiek, z którym można porozmawiać o wszystkim.

   pikor główny organizator ZTG, załatwił akademik, potem hotel wraz z mitsou, a także sale prelekcyjne w CMPPP. Wszystko byłoby spoko, gdyby nie te jego dziecinne odchyły na ZTG. Czy tak się powinien zachowywać magister ASP? Prywatnie bardzo artystyczna dusza, która potrzebuje totalnego skupienia przy swoich produkcjach, co aż takie trudne nie jest.

   mitsou bardzo cicha i spokojna kobieta. Pomogła w wielu kwestiach pikorowi i za pewne gdyby nie ona do obydwu zjazdów w ogóle by nie doszło. Wszyscy wspominają ją bardzo dobrze i serio fajnie, że byłaś :) Przynajmniej nie było tak h..mmm.. jak rok temu... Tak więc liczymy na więcej kobiet za rok, w końcu widać że cos tam tworzycie!

   Don Sotto to bardzo ciekawa persona. Bardzo poważny i dojrzały mężczyzna, który bardzo konkretnie podszedł do obu zjazdów. Zdecydował się nawet stworzyć specjalnie na tą okazję produkcję Shipyard aka Stocznia, która przykuła uwagę całego świata. Swoją drogą domagamy się publicznej wersji multiplayer! A potem Nieznane ;)

   draq ma sztuczną szczkę, z czym się kryje od końca roku, ale trzeba to tolerować. W końcu nie jeden załamałby się psychicznie na robieniu 3D w klikach, a ten uparcie w tym siedzi, chociaż przez to połamał sobie zęby... Naprawdę wesoły i szalony grafik 2D/3D, któremu odbiło i zaczął robić grę wraz z Mefistem o mnie czyli Fanart... ROTFL :)

   Mr Knife zajmuje się KODzeniem w klikach silników dla draq'a i trzeba przyznać całkiem nieźle mu idzie. Drugą jego pasją są filmy i zdjęcia, które również w dość dużych ilościach wykorzystuje w swoich grach. Na zdjęciu akurat podczas sesji fotograficznej do Niezatytułowanego RPG-a, który był prezentowany na ZTG.

   Bedziu w sieci 'wróg publiczny' PSK nr 2, w realu człowiek dusza. Zawsze skory do pomocy, aktywny i zapracowany. Ma specyficzne poczucie humoru i jest nieco nadpobudliwy, nie zmienia to jednak faktu, że ma swój honor i wie na co go stać. Swoim przedwczesnym wyjazdem jedynie potwierdził to jaki jest odpowiedzialny i skończyło się wszystko w miarę pozytywnie.

   dng to nasz ukochany misiaczek, szkoda że nie piesek :< Człowiek potęga, takiego tylko brać na zjazdy jako bodyguarda. Chociaż mimo potężnej postury ma gołębie serce i wiecznie bijącą radość z twarzy. Jednym z jego argumentów przyjazdu na zjazd było dokopanie Platynie w Crashu, więc zgadnijcie co robił w wolnej chwili ;)

   drc jadowity jak kobra nie jest, choć jak doktor się zachowuje i wygląda. Bardzo pozytywny człowiek z północy, który przemęczył się całą trasę po to by poznać nas w realu. Niestety ze względu na zobowiązania wobec swojego klubu musiał nasz wcześniej opuścić. Jednak cenię sobie to jego dotrzymywanie danego słowa, nie raz uratowało to Ślimaczka.

   Exer mało znany, mało rozpoznawalny niezwykle cichy i towarzyski człowiek. Jak każdy z nas ma swoje problemy, ale mimo to przybył by uczestniczyć w ZTG za co go szczerze podziwiam. Mam nadzieję, że zjazd zmotywował go do nieco większej aktywności twórczej i pokaże na co go stać, w końcu cicha woda brzegi rwie, czyż nie?

   fino wszechwładny, wszechsprawiedlliwy, wszechziomowaty, wszechadmin Click Portalu. Jako jedyny przyjechał na zjazd własną bryką i to nie dla szpanu! Przy okazji zgarniając paru klikowców po drodze, którzy czekali na autostop ;) Bardzo pozytywny człowiek w realu, z którym lepiej żyć w zgodzie, jeśli chce się żyć dobrze.

   Kamil niby taki Szary Obywatel, taki niechętny do towarzyszenia nam na scenie, a mimo wszystko w tym roku się zjawił... I w sumie bardzo dobrze bo gdyby nie on to ten zjazd wiele by stracił (i nie chodzi mi tu o rekordy w GH!). Kolejny bardziej przyjazny i towarzyski typ w realu niż na scenie, chociaż może to było z obawy, że nas nie zna?

   Kurak, Dizzy, Kurak, Dizzy co łączy tych dwóch? To że Kura(k) zniosła jajko, a jajko z rączkami to Dizzy. W realu bardzo dobry gitarzysta, na scenie utalentowany klikowiec i ogromny fan Dizzy'ego, który naprawdę mógłby nieźle namieszać w jego community i nie tylko. Dużo osób oczekuje pełnej wersji jego fanowskiej gry o Dizzym, a nie takiej krótkiej przygody :(

   m9206 znany jest głównie z swoich Dni Wojny, w które wielu z nas się zagrywało. Co ciekawsze od dłuższego czasu miał skończoną kontynuację co wyczaili jego ziomkowie i od razu zaczęli go przekonywać by je wydał, aż w końcu się ugiął :) To chyba jest jeden z pozytywniejszych twórczo akcentów ZTG nowa produkcja xD

   Max skupia się głównie na tworzeniu programów, a nie gier i posiada własną firmę informatyczną czym nas niezmiernie zaskoczył. Co więcej potrafił nieźle się zabawić i dotrzymywać nam wszystkim bardzo dobrego towarzystwa. Co więcej niejednokrotnie wykazał się niezwykłą odpowiedzialnością i szybką reakcją co umożliwiło szczęśliwe zakończenie zjazdu.

   McO twórca dwóch z kilku najbardziej znanych polskich gier klikowych - Zenka Zombie i Robota Robusia. A zarazem twórca nowej odsłony Fabryki Gier, której wsparcie wstrzymał na rzecz tworzenia RR2. A czy do niej wróci? Niezbadane są wyroki... Jednak chyba ludzie bardziej czekają za Robusiem, niestety. Na zjeździe był bardzo towarzyski, lecz często pracował u siebie.

   Mefisto taki nowy scenowy nabytek. Zaczął się uaktywniać po zeszłorocznym zjeździe i jakby znikąd wziął się całkiem utalentowany klikowiec. Z tego co widziałem, nawet lepszy niż pikor, ale zjechanym silnikiem do Fanarta dużo stracił w oczach PSK. W realu naprawdę spoko koleś, słuchający porządnej muzyki, a nie tego publicznego szajsu...br>

   m10 taki nasz scenowy misiek. Zawsze gotowy do działania w jakiejkolwiek formie. Czy to mod, czy przytulanka, czy pomocnik, czy koder... Ciągle aktywny, ostatnio nieco mniej ale to ten wiek buntownika, chociaż to jak się odpicował na zjazd zaskoczyło nas ^^ Dobrze, że był z nami przynajmniej było raźniej, zwłaszcza mnie i dingowi ;)

   Platyna jako jeden z nielicznych nie klikowców (korzysta z Game Makera) został wystawiony do wywiadu dla telewizji. W końcu był to Zjazd Twórców Gier, a nie Klikowców! Prywatnie bardzo luzacki ziomal, bardzo dobrze grający na konsolkach, dzięki czemu nasz niepokonany dng miał spore wyzwanie. Mimo, że był z W-wy i tak go trzymaliśmy cały czas u nas :)

   Preki drugi nieklikowiec tworzący głównie w środowisku RPG Makera. Niestety mógł być z nami wyłącznie półtora dnia, co nie zmienia faktu, że był to niezwykle interesujący czas. Wiele czasu poświęciliśmy na rozmowach odnośnie RPG Makera, jego społeczności, aktywności itd. Dzięki tym rozmowom właśnie narodził się zamysł na III GW, która wyjdzie poza PSK!

   Stankol mimo klikowych korzeni, jest teraz Constructowym heretykiem. Cały zjazd starał się wcisnąć ludziom kit, że Cons jest lepszy od MMF2 Dev, ale spoko. Ogólnie ludzi podkurzał, wyprowadzał z równowagi, czyli to co robi na PSK poza pixelartami. Życzę mu jak najlepiej, ale z takim podejściem chłopak może źle skończyć.

   szaql to ziomek z podwórka fina, razem się wychowywali, razem tworzyli w klikach. W ogóle spoko koleś, cichy, uprzejmy, towarzyski. Ani razu nie odmówił pomocy w momentach kryzysowych potrafił kulturalnie ustąpić i zakończyć konflikt pokojowo. Respekt. Ogólnie fajnie że przybył, może się przekonał do powrotu do tworzenia.

   Vital jeden z najlepszych polskich pixelartowców, który wpadł dwa razy do nas na zjazd dzięki interwencjom Don Sotta. Naprawdę utalentowany i kulturalny człowiek, który potrafił naprawdę zająć nam czas pokazując 'co się tak naprawdę robi w Paincie ;)'. Naprawdę było to niesamowite uczucie poznać kogoś takiego w realu i to dopiero po tylu latach znajomości.

   Ar. podobnie jak Vtl dość ciekawa postać, która niestety ograniczyła swoje towarzystwo do pokoju Stankola, McO i drc, gdzie długo Vitek przebywał. Ale z tego co dało się zaobserwować naprawdę spoko koleś. Szkoda tylko, że był tak krótko i tak bardzo ograniczył się do towarzystwa, ale w końcu siedział wśród swoich znajomych.

Po ZTG:

   Cóż komentarze o tym co niektórzy ludzie zaczęli pisać po ZTG pozostawię tymczasowo dla siebie. Po co mam się zniżać do ich poziomu i na skowyt reagować furią?

 

 

Copyright (c) 2005-2009 Ślimaczek